Pan OTA PAVEL

Jak tata przemierzał Afrykę - Ota Pavel

Nie oglądam telewizji, nawet nie wiem, kiedy moi chłopcy ją włączają. Nie potrzebuję jej, tak jak nie potrzebowali jej ludzie przed stu laty. Boję się, żebym się od niej nie uzależnił, nie chcę, żeby mi dyktowała i zabierała czas: kocham swoją wolność i lubię wybierać.

 

***

 

Ciepło i pogoda ducha jakie wypływa z każdego zdania w opowiadaniach autora ŚMIERCI PIĘKNYCH SAREN spokojnie może być stawiane za wzorowy przykład optymizmu życiowego. I dobrze, że tak jest. Że można zauważyć dokładnie te cechy w jego półbaśniowych opowieściach, gdzie świat prawdziwy i wspomnienia mieszają się z tym co być mogło i tym, co zdarzyć się nie miało prawa.

 

Jedyny cień, jaki pojawia się w tych historiach, to pamięć - że jego pisanie to terapia. Możliwość utrzymania się w stanie życia, linia obrony przed światem, który przerósł człowieka, stłamsił go i odebrał prawo do istnienia na równi z innymi.

 

Może dlatego Ota był w stanie zauważyć rzeczy, na które po prostu nie mamy już czasu. Dobrze, że zapisał to dla nas.

 

 

Zbieram stare przedmioty. Mam ich kilka. Po starych przedmiotach widzę jak ludzie dawniej pracowali, jak poważnie traktowali to, co robią, i jaką wielką i szczerą musieli mieć duszę.

 

***

 

Była piękna jesień, taka jesień, kiedy jabłka mają barwę złota, a śliwki niebieskiego srebra, i jest tak ciepło, że na szyi możecie sobie zawiązać babie lato zamiast chustki. I jeszcze zrobić supeł.