Ostatni brzeg

Jeżeli oni w tych prognozach mają rację, nikt z nas nie zdąży zrobić tego co sobie zaplanował. Ale możemy przecież posuwać swoje prace naprzód dopóki się da.
Pamiętam przede wszystkim film z 1959 roku. I jego straszliwą siłę oddziaływania – grozę, którą wywoływało w chłopięcej głowie to, czego nie było widać. Cicha zagłada, która zbliżała się bez oznak i ostrzeżeń - i nikt z bohaterów nie mógł przed nią uciec. (Kolejna filmowa adaptacja książki zrobiona przez HBO w 2000 roku też nie była zła).
Ciekawe, że teraz, po przeczytaniu książki najbardziej zaciekawia i przyciąga autentyczna wiara autora w zasady, w ideały, w godność, w człowieka.Jego ludzkość odchodzi spokojnie, bez paniki, milcząc.Nic dziwnego.To w końcu s-f. W prawdziwym świecie tak potrafią umierać tylko zwierzęta i drzewa.