Oczywistości pana Schmitta

Tajemnica pani Ming - Łukasz Müller, Éric-Emmanuel Schmitt

Ludzie dzisiaj są tacy sami jak 100 czy 1000 lat temu. Dobrzy i źli, mądrzy i głupi, pracowici i leniwi. To się nie zmieniło. Za to siła i możliwości oddziaływania „miałkości” wydatnie nam wzrosła.

 

Schmitt ma wielki talent do opowiadania o rzeczach ważnych i dobrych w sposób, który nie jest „drewniany” i prymitywny. Chce się go czytać, słuchać. To dla mnie wspaniała okoliczność.

 

Nie odpowiada mi „kryterium najniższej ceny/kosztu” obecne w mediach i literaturze (byle jakie wiadomości; byle jakie artykuły; byle jakie treści; byle jakie książki; w założeniu dobre książki byle jak i w pośpiechu napisane – za to głośno reklamowane). Więcej mądrości niż takie publikacje dostarcza mi obserwacja mojego psa.

 

Wierzę w dobre instynkty, jakie budzą się w człowieku pod wpływem nowych i czasem niespodziewanych zdarzeń – w to co opisuje Schmitt. Wierzę w sytuacje i zdarzenia, które zmieniają w człowieku serce (budzą je). Konfucjusz w osobie hotelowej babci klozetowej jest dla mnie bardziej prawdopodobny i wartościowy od manipulacji medialnych i mediów epoki Ctrl+C - Ctrl+V.

 

Chciałem komentarz do tej niewielkiej książeczki zacząć od pytania – po co opowiadanie do przeczytania w jeden (bardzo krótki) wieczór wydane zostało w twardej oprawie, w cenie prawie 25 zł (dokładnie 23,90 zł)? Ale rozwinięcie tego wątku byłoby podwójną niesprawiedliwością.

 

Po pierwsze książka została mi pożyczona, nie ja za nią płaciłem.

 

Po drugie – teraz chcę ją mieć na swojej półce. Żeby pożyczyć, kiedy ktoś zechce. Żeby samemu sięgnąć za rok, za 5, za 10 lat. Żeby przeczytać ją na głos – komuś, albo żeby samemu móc usłyszeć zdania, które są tam zapisane.