Być jak Bóg

Porównując z innymi, wcześniej przeczytanymi książkami pani Amelii – ta jest inna. Jej bohaterką jest sama autorka. Fakt ten jest o tyle niepokojący, że stał się dla mnie podstawą do mnóstwa gwałtownych skojarzeń, osądów, pomysłów i „analiz” dotyczących jej twórczości. (Przed chwilą sprawdziłem – w recenzjach książek pani Amelii używam ciągle słów: niepokojąco, niepokój itp. Najmocniej przepraszam - tak wyszło).
Wszystko przez to, że prawdopodobieństwo zdarzeń tej historii jest co najmniej wysokie. Z drugiej strony, znając choć trochę jej książki podchodzę z ostrożnością do przyjęcie całej treści za fakty. Właściwie to się waham. Gorzej! Jestem rozdarty w swojej opinii. Raz myślę – kolejna fantazja. Za chwilę – wszystko pasuje, to prawdziwa historia.
Na coś wypada się zdecydować. Może więc tak.
Z POKORĄ I UNIŻENIEM odsłania źródło, z którego AN czerpie swoje historie. Jest absolutnie perfekcyjną obserwatorką ludzkich emocji, wrażeń, zachowań. Widzi ludzi na zupełnie innym poziomie, głębiej. To jakby boska władza nad ludźmi. Na dodatek jest pisarką. Jej opowieści to skróty myślowe między tym co widać na zewnątrz, a tym co dzieje się w człowieczym środku. Dlatego - czasem bez oporu, czasem z większymi lub mniejszymi oporami - poddajemy się płynącej historii. Idziemy za nią. Słuchamy. Wierzymy.
W pewnym miejscu książki autorka wspomina, że będąc małą dziewczynką marzyła, by zostać Bogiem. Jak widać - udało się.