NIESMAK

Pierwsze spotkanie z panem Coelho nie dało mi szansy na znalezienie jakichś pozytywów do opisania.
Książka przypomina trochę sytuację, gdy do studia telewizyjnego trafia znany aktor na rozmowę o dylematach moralnych. Mówi pięknie. Aż chce się go słuchać. Z trudem prowadzący odważa się przerywać mu i stawiać kolejne pytania. Ale kiedy uważnie przeanalizować to co powiedział aktor – okazuje się, że tak naprawdę to nie powiedział... NIC.
Po prostu ładnie mówił i doskonale skupiał na sobie uwagę.
Historia jest plastikowa, nienaturalna, nieposkładana. Z trudem trzyma się „kupy”. Nieprawda. Nie trzyma się. Gdybym chciał posłuchać przypowiastek o dobru i złu wybrał bym braci Grimm albo baśnie Andersena. Tu przynajmniej poziom jest gwarantowany. Gdybym chciał zajrzeć co tkwi w sercu człowieka wybrał bym (przywołaną zresztą w książce) „Wizytę starszej pani” Durrenmatta.
Jeśli chce się kogoś pouczać o sprawach ducha, duszy, serca, sumienia – nie wystarczy mieć o sobie opinii autorytetu. Najpierw trzeba nauczyć się słuchać. Inaczej powstaje przemądrzały bełkot, za którym jest...pusto.
Niedawno znienacka i bez ostrzeżenia – i bez możliwości wywinięcia się od odpowiedzi - stanąłem przed pytaniem:
Co byś chciał zmienić w swoim życiu, gdybyś wiedział, że został ci jeszcze tylko jeden dzień?
Minęło ponad trzy tygodnie od tego momentu, ale pytanie ciągle krąży wokół.
Nabiera różnych odcieni i klimatów.
Odchodzi i wraca...
Ile w nim życia...
Tyle myśli i emocji o fundamentach, o sednie - spowodowanych pytaniem szesnastoletniej kobiety...
Duży kontrast z treścią opisanej książki.
Bo po lekturze DEMONA I PANNY PRYM został mi tylko niesmak.