Byłoby lepiej...

Imię róży - Umberto Eco, Adam Szymanowski, Grzegorz Błachowicz Wyspa dnia poprzedniego - Umberto Eco Baudolino - Umberto Eco, Adam Szymanowski Cmentarz w Pradze - Umberto Eco Tajemniczy płomień królowej Loany - Umberto Eco Wahadło Foucaulta - Umberto Eco

To trudny moment dla miłośnika powieści Eco, kiedy zawiedziony odkłada po przeczytaniu jego ostatnią powieść. Ogromne oczekiwania podsycane przez media – czy z racji swojego wieku autor wyda jeszcze coś. Wydał.

Tylko.... po co?

Dla pieniędzy?

Tych chyba mu nie brakuje.

Dla sławy?

Tą też ma – i jako naukowiec i jako autor.

 

Kiedyś przeczytałem, że fascynuje go kłamstwo, fantazja w literaturze. To zawiera jego ogromny księgozbiór. W swoich powieściach przybliżał nam te fantastyczne światy.

 

Napisał też kiedyś, że książka zaczyna żyć zupełnie innym, własnym życiem w rękach czytelnika. I to nawet w sposób, o którym autor nawet nie pomyślał. To był doskonały klucz do jego pisarstwa.

 

Z każdej pozycji wynosiłem coś niezwykłego, nowego, bogatego. WAHADŁO FOUCAULTA – to dla mnie absolutnie jego najlepsze dzieło. Przestroga przed naszą własną naturą ogarniętą emocjonalną ideą. Rozwinięcie i pogłębienie myśli widocznych już w IMIENIU RÓŻY – gdzie konflikt ideologiczny i polityczny, doprowadził do odbierania innym życia i kryminalnego wątku całej historii. Przestrzegał też przed ludzkim „rozumkiem” w WYSPIE DNIA POPRZEDNIEGO wyśmiewając jego pomysły. To nic, że jego książki opisują przeszłość. Są bardzo współczesne i bardzo nas, tu, teraz – dotyczą. Wspaniała była podróż do legendarnego, baśniowego królestwa Księdza Jana razem z BAUDOLINO. A kiedy ukazał się TAJEMNICZY PŁOMIEŃ KRÓLOWEJ LOANY odczytałem to jako pożegnanie z czytelnikami. Cóż prostszego dla autora erudyty jak wrócić do świata dzieciństwa i przedstawić go czytelnikom w konwencji amnezji głównego bohatera.

 

Po co powstał „CMENTARZ W PRADZE”? Nie umiem sobie na to odpowiedzieć. Tym razem popełnił rzecz, która ma początek i koniec, wartką akcję – ale nie ma sensu. Zrobił dokładnie to, co jego bohater. Skopiował i skompilował cudze teksty ze swojej przepastnej biblioteki ludzkich kłamstw. Ale w jakim celu...?

 

Wolałbym inny scenariusz ukazanie się tej książki. Po śmierci autora wydawca ogłasza odnalezienie ostatniej powieści mistrza. Nakłady biją wszelkie rekordy. W mediach dyskusje – czy to możliwe, aby coś takiego powstało z jego ręki. Zarzuty o mistyfikację. I na zawsze czytelnicza niepewność. Byłoby znacznie, znacznie lepiej.