ZNOWU!

Dziennik jaskółki - Amélie Nothomb, Joanna Polachowska

Długi czas uważałem, że Amelie Nothomb to jedynie pseudonim literacki, a tak naprawdę te historie pisze mężczyzna. Malutkie książeczki firmowane tym nazwiskiem są literaturą niepokojącą. Naturalistyczna forma opisu kłóci się ze standardami życia społecznego i może po prostu razić. Na pewno uwiera czytelnika, a przynajmniej jest momentami mocno dla niego niewygodna. Jednocześnie nie jest to prostacka stylizacja stworzona dla potrzeb szokowania i zwrócenia uwagi. Do tego treść całej historii za każdym razem uproszczona jest tak, że idea prawdopodobieństwa nagina się do granic wytrzymałości.

 

Obojętnie, który tytuł tej autorki miałem przed sobą, zawsze podczas lektury wzrastało zdziwienie, oburzenie, niesmak (?). Jednocześnie nie mogłem skwitować tego określeniem „prowokacja” - bo natykałem się raczej na wejście w jakieś pierwotne instynkty, których prawdziwości trudno zaprzeczyć. Moja medalowa trójka od pani AN to na razie: TAK WYSZŁO, RTĘĆ i KRASOMÓWCA.

 

Sięgając po PAMIĘTNIK JASKÓŁKI wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Przynajmniej tak mi się wydawało. Skromne kilkadziesiąt stron i znane formy językowe nie zaskoczyły. Za to idea, pomysł i treść – jak najbardziej. Znowu!